środa, 7 maja 2014

Kopa

Postanowiłam dodać własnoręcznie wykonany przeze mnie rysunek Kopy, robiony w Paint'cie. Wiem nie wyszedł mi, ale lepiej nie potrafię ;). Piszcie w komentarzach co o nim myślicie. :)
I jak?

poniedziałek, 5 maja 2014

Król lew 1, 2 - Simba i Nala

               Chciałam Wam teraz pokazać jak bardzo zmieniły się niektóre postacie z Króla Lwa pomiędzy pierwszą częścią a drugą.
                Moim zdaniem największą metamorfozę przeszła Nala, oczywiście na minus. Simba też się zmienił stał się ciemniejszy, a jego grzywa tak jakby bardziej ułożona. Ich zachowanie też się zmieniło, stali się jakoś bardziej opanowani i wyciszeni, co trochę niezbyt odpowiada pierwszej części.
                Sądzę, że te dwie postacie o wiele lepiej wyglądały w pierwszej części. A Wy co o tym myślicie?

 








niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 4

               Kiedy Kopa już sobie smacznie spał Nala nie zmrużyła nawet oka. Martwiła się o męża, który powinien już wrócić. Miał on tylko bowiem przegonić lwice ze Złej Ziemi z granicy i tyle. Królowa bała się, że Simbie mogło się coś stać. Postanowiła zostawić Kopę z Sarabi i pobiec szukać męża.
               Gdy już wyszła z jaskini zauważyła lecącego Zazu, który właśnie wracał od wodopoju.
Nala: Zazu!
Zazu: Dzień dobry Pani! Jeszcze nie śpisz?
Nala: Nie, Simba jeszcze nie wrócił, bardzo się o niego martwię. Postanowiłam go poszukać.
Zazu: Nie ma się co martwić. Simbie na pewno nic się nie stało i zaraz wróci.
Nala: Ja jednak mam złe przeczucia i pójdę sprawdzić co się dzieje.
Zazu: To ja też pójdę.
                Noc była ciemna i pochmurna, zapowiadało się na deszcz. Cała Lwia Ziemia była pogrążona w śnie. Nala i Zazu starali się iść jak najciszej żeby nie zbudzić choćby najmniejszej mrówki. Kiedy już dochodzili do granicy zobaczyli coś okropnego. W wielkim kręgu stało stado Złej Ziemi. Po środku leżał ledwo żywy Simba! A nad nim stała złowieszczo uśmiechnięta Zira...
Zira: To już koniec Simba! Teraz Lwia Ziemia będzie należała do mnie i mojego stada! Już nic nie dasz rady zrobić, już Cię nikt nie uratuje! Jesteś słaby i bezsilny, więc żegnaj!
                Zira już miała zadać Simbie ostateczny cios, kiedy rzuciła się na nią Nala. Złoziemka była zdziwiona skąd ona się tu w ogóle wzięła, ale o nic nie pytała. Lwice walczyły zażarcie. Nikt nie miał odwagi im przeszkadzać. Walczyły by tak pewnie do upadłego, ale do akcji wkroczyło stado Lwiej Ziemi. Wtedy już się zaczęła walka. Część lwic pomogło wydostać się stamtąd Simbie, a część pomogło Nali rozprawić się z Zirą. Walka nie trwała zbyt długo, ponieważ Lwioziemców było więcej i szybko rozprawili się z wrogami którzy uciekli z powrotem w ciemne tereny.
                W tym czasie Simba już dawno został zaprowadzony na Lwią Skałę. Kiedy stado wróciło, Nala szybko podbiegła do rannego męża.
Nala: Simba co się stało?
Simba: Całe stado się na mnie rzuciło, nie dałem im wszystkim rady. Gdyby nie ty to bym zginął. Dziękuję kochanie za pomoc.
Nala: Ja Ci zawsze pomogę, a teraz idź spać odpocznij.
                  Simba uśmiechnął się do żony i zasnął. W między czasie obudził się Kopa. Przyczołgał się do rodziców (nie umiał jeszcze bowiem chodzić) i przeraził się gdy zobaczył tak padniętego ojca.
Kopa: Tia- tia! Wydukał niepewnie tata. Nala uśmiechnęła się do syna.
Nala: Nic się nie martw synku, z tatą jest wszystko w porządku.
                  Kopa ucieszył się gdy to usłyszał i położył się na grzywie lwa i zasnął. Później obok nich położyła się Nala i cała rodzina była w komplecie. Następnego dnia Simba czuł się już o niebo lepiej i nabrał nowych sił. Teraz wszystko układało się dobrze, a mały książę rósł jak na drożdżach i stawał się coraz ciekawszy i bystrzejszy, a jego rodzice byli z niego bardzo dumni.







sobota, 3 maja 2014

Rozdział 3

                Na sawannie powoli wschodziło słońce. Dzisiaj był wielki dzień dla małego księcia Kopy, ponieważ dziś miała się odbyć jego prezentacja.
                 Pierwszy ze stada obudził się król Simba i wyszedł na czubek Lwiej Skały. Patrzył na swoje królestwo z niedowierzaniem, że teraz to wszystko jest jego, że on jest królem i to on musi dbać o całe stado. Pomyślał również o swoim wspaniałym synu Kopie. Wiedział że kiedyś on przejmie po nim tron, więc musi o niego dbać i dobrze go wychowywać.
                  Lew zobaczył na horyzoncie pierwsze, zbliżające się zwierzęta na ceremonie. Wszedł z powrotem do swojej groty i zobaczył, że jego syn już nie śpi i bawi się ogonem Nali...
Simba: Witaj synu. Już nie śpisz?
Kopa: Pii, pii- Kopa jeszcze nie umiał mówić, ale doskonale wszystko rozumiał.
Simba: Wiesz, dzisiaj jest twój wielki dzień. Będziesz ochrzczony jako przyszły król Lwiej Ziemi!
                Kopa był bardzo szczęśliwy słysząc te słowa. Jeszcze chwile tak ze sobą rozmawiali, oczywiście tylko Simba mówił, a Kopa przytakiwał, kiedy do groty wparował Zazu.
Zazu: Dzień dobry panie!
Simba: Dzień dobry Zazu!
Zazu: Już coraz więcej zwierząt przybywa na ceremonie. Widzę, że panicz Kopa już nie może się doczekać!
Simba: Tak, jest bardzo szczęśliwy. Zazu leć zobacz czy nikt się obcy nie kołuje po sawannie, a ja pójdę obudzić stado.
Zazu: Już się robi panie!
                I tak zrobili. Teraz całe stado było na nogach. Wszystkie zwierzęta już się zebrały pod Lwią Skałą. Król teraz czekał na Rafikiego, który miał ochrzcić księcia.
                Szaman zaczął się zbliżać do skały, wdrapał się na jej czubek i przywitał z Simbą. Razem podeszli do Nali, która trzymała Kope w łapach. Małpa rozłupała owoc, i sokiem z niego posmarowała główkę lwiątka, a następnie posypała ją piaskiem. Później wziął księcia w ręce i pokazał go zwierzętom. Wszyscy zaczęli wiwatować. Słonie trąbiły, ptaki ćwierkały, wszyscy byli bardzo szczęśliwi. W pewnej chwili z nieba pojawiły się promienie, a w niebie pojawił się duch Mufasy, wtedy zwierzęta pokłoniły się księciowi.
                    Po ceremonii Simba i Nala wzięli swojego synka nad wodopój zaczęli się z nim bawić oraz oczywiście się nim zachwycać. Te miłe chwile przerwał im majordomus...
Zazu: Panie! Widziałem na granicy lwice ze Złej Ziemi!
Simba: Co!? Już tam biegnę!
               I tak zrobił, a Nala wróciła z Kopą na Lwią Skałę. Mały książę był już bardzo zmęczony więc szybko zasnął w objęciach mamy, lecz Simba bardzo długo nie wracał...