sobota, 3 maja 2014

Rozdział 3

                Na sawannie powoli wschodziło słońce. Dzisiaj był wielki dzień dla małego księcia Kopy, ponieważ dziś miała się odbyć jego prezentacja.
                 Pierwszy ze stada obudził się król Simba i wyszedł na czubek Lwiej Skały. Patrzył na swoje królestwo z niedowierzaniem, że teraz to wszystko jest jego, że on jest królem i to on musi dbać o całe stado. Pomyślał również o swoim wspaniałym synu Kopie. Wiedział że kiedyś on przejmie po nim tron, więc musi o niego dbać i dobrze go wychowywać.
                  Lew zobaczył na horyzoncie pierwsze, zbliżające się zwierzęta na ceremonie. Wszedł z powrotem do swojej groty i zobaczył, że jego syn już nie śpi i bawi się ogonem Nali...
Simba: Witaj synu. Już nie śpisz?
Kopa: Pii, pii- Kopa jeszcze nie umiał mówić, ale doskonale wszystko rozumiał.
Simba: Wiesz, dzisiaj jest twój wielki dzień. Będziesz ochrzczony jako przyszły król Lwiej Ziemi!
                Kopa był bardzo szczęśliwy słysząc te słowa. Jeszcze chwile tak ze sobą rozmawiali, oczywiście tylko Simba mówił, a Kopa przytakiwał, kiedy do groty wparował Zazu.
Zazu: Dzień dobry panie!
Simba: Dzień dobry Zazu!
Zazu: Już coraz więcej zwierząt przybywa na ceremonie. Widzę, że panicz Kopa już nie może się doczekać!
Simba: Tak, jest bardzo szczęśliwy. Zazu leć zobacz czy nikt się obcy nie kołuje po sawannie, a ja pójdę obudzić stado.
Zazu: Już się robi panie!
                I tak zrobili. Teraz całe stado było na nogach. Wszystkie zwierzęta już się zebrały pod Lwią Skałą. Król teraz czekał na Rafikiego, który miał ochrzcić księcia.
                Szaman zaczął się zbliżać do skały, wdrapał się na jej czubek i przywitał z Simbą. Razem podeszli do Nali, która trzymała Kope w łapach. Małpa rozłupała owoc, i sokiem z niego posmarowała główkę lwiątka, a następnie posypała ją piaskiem. Później wziął księcia w ręce i pokazał go zwierzętom. Wszyscy zaczęli wiwatować. Słonie trąbiły, ptaki ćwierkały, wszyscy byli bardzo szczęśliwi. W pewnej chwili z nieba pojawiły się promienie, a w niebie pojawił się duch Mufasy, wtedy zwierzęta pokłoniły się księciowi.
                    Po ceremonii Simba i Nala wzięli swojego synka nad wodopój zaczęli się z nim bawić oraz oczywiście się nim zachwycać. Te miłe chwile przerwał im majordomus...
Zazu: Panie! Widziałem na granicy lwice ze Złej Ziemi!
Simba: Co!? Już tam biegnę!
               I tak zrobił, a Nala wróciła z Kopą na Lwią Skałę. Mały książę był już bardzo zmęczony więc szybko zasnął w objęciach mamy, lecz Simba bardzo długo nie wracał...

1 komentarz:

  1. Mam nadzieję, że Simbie się nic nie stało, bo mały Kopa potrzebuje ojca. Ogólnie fajnie opisałaś prezentacie. Pozdrawiam

    Karolina Love♥

    OdpowiedzUsuń